sobota, 1 listopada 2014

Czas na czytanie

Paradoksalnie - ostatnio im mniej mam czasu na czytanie - tym więcej czytam. Z jednej strony to kwestia nudy - wracając z pracy, spędzam w pociągu co najmniej dwie godziny, kolejne pół w autobusie, jadąc z dworca. Nie wyobrażam sobie, żeby ten czas tracić na gapienie się w okno (zresztą, po 16 już jest ciemno) albo z nosem w telefonie (co oczywiście też mi się zdarza). wolę czytać. Z drugiej strony - po prostu mam chęć na czytanie :)


Ostatnio zaciekawiło mnie kilka książek - te polecam.

Remigiusz Piotrowski, Ślepy Maks. Historia łódzkiego Ala Capone

Dla mnie - fanki Łodzi i Bałut, żydowskiej historii miasta i jego dziejów w ogóle - gratka nie lada. Ale myślę, że sporo osób uzna tę pozycję za ciekawą. Ślepego Maksa nazywano łódzkim Alem Capone, Robin Hoodem z Bałut, jego legenda wykraczała poza granice miasta. Za życia stał się swego rodzaju ikoną. Zawsze dbający o własne interesy, niekwestionowany król Bałut i Starego Miasta, które w latach 20. i 30. były enklawą ludności żydowskiej. Za pieniądze chronił, za pieniądze wymierzał swobodnie pojmowana sprawiedliwość, za pieniądze rozwodził i za pieniądze przywracał żonom niewiernych mężów. Odnajdywał ludzi, wymuszał spłatę weksli, załatwiał to, czego ludzie pragnęli, maczał palce w kradzieżach, wymuszeniach, oszustwach, sutenerstwie, handlu żywym towarem. A jednocześnie był na językach wszystkich mieszkańców miasta. Przewodził dintojrze - sądowi polubownemu, który jednak tak do końca polubowny nie był - obu stronom pozostawało tylko zaakceptować "wyrok" Maksa. nie było odwołań, protestów. Gdy on wzywał, trzeba było iść.
Ta książka to fascynująca historia człowieka, który miał w ręku niemal cale miasto. Ludzie bali sie go, ale i podziwiali. Autor bierze pod uwagę wiele źródeł - dokumentów urzędowych, policyjnych, artykuły prasowe i doniesienia, wspomnienia ludzi. Wciąż nam jednak przypomina, że Maks był mitomanem, zręcznym blagierem, który umiejętnie kreował swój wizerunek w czasach, gdy nieznane było jeszcze pojęcie public relations. Maks znał jednak świetnie mechanizmy kontrolowania ludźmi, psychologie tłumu. Do dziś jednak trudno jest oddzielić legendę od prawdy, mimo to (a może własnie dzięki temu) powstał obraz niezwykle interesujący. Warto też wspomnieć, że tak jak Capone miał "swojego" agenta Nessa, tak Ślepy Maks miał nadkomisarza Weyera. Naprawdę polecam!


Charlotte Link, Dom sióstr

Oprócz tej książki polecam też inną - Ostatni ślad. Koleżanka poleciła mi tę autorkę i nie żałuję, na pewno sięgnę po kolejne powieści. Kryminały w świetnym stylu - jest konkretna historia, jest stopniowanie napięcia. Ciekawa fabuła to moim zdaniem podstawa u Link. Pomysłowa, intrygująca, nie pozwala się oderwać. W Domu sióstr umiejętnie połączyła historię sprzed lat ze współczesnością. Nie sądziłam, że taki misz-masz mi się spodoba, a jednak :)


Joanna Sałyga, Chustka

Być może ktoś z Was czytał bloga Chustki. Ja trafiłam na niego tuż po śmierci Joasi. Pamiętam, że przeczytałam zaledwie kilka postów, nie wiem, dlaczego zrezygnowałam z czytania. Teraz mam przed sobą książkę wydaną na podstawie bloga i chyba już wiem - niesamowicie trudno się to czyta... Każdy post, każdy dzień walki Chustki z rakiem jest tak przesycony chęcią życia i miłością do syna, że wyciska łzy. Każe się zastanowić nad własnym życiem w sposób nienatarczywy. chustka pisze prosto, bez kombinowania. Porusza do głębi, trafia w czułe punkty. To piękna, słodko-gorzka opowieść.


Elżbieta Cherezińska, Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum

Kolejna książka z kręgu moich zainteresowań historią Łodzi. Wciąz ją czytam, ale już teraz mogę polecić. Etka Daum jest młodziutką dziewczyną, gdy zaczyna prace w biurze przełożonego starszeństwa Żydów w getcie łódzkim - Chaima Rumkowskiego. Rumkowski to postać bardzo kontrowersyjna, niejednoznaczna. Znany jest chyba najbardziej ze swego przemówienia w 1942 roku i słów "Oddajcie mi swoje dzieci". Etka pracuje w biurze i spisuje swoje obserwacje - kto z ma z kim jakie stosunki, co kto lubi, jak należy sie zachować, jak sobie poradzić. Jest bystra i nieoceniająca. Pierwsze strony jej dziennika czyta sie jak bloga młodej, współczesnej dziewczyny - chce dostać prace, waha się, ale próbuje, przygotowuje dokumenty, nie jest pewna, czy zrobiła to dobrze, idzie na rozmowę kwalifikacyjną... Gdyby nie ponure lata wojenne, można by uznać, że to zwykłe, codzienne życie nastolatki, która wkrótce sie zakochuje... poruszający obraz. Tę książkę także wciąż jeszcze czytam. to dlatego, że to są takie pozycje, przez które sie nie nie przebiega raz-dwa, ale przeżywa powoli każde zdarzenie. 


Oczywiście ostatnimi czasy przeczytałam całe mnóstwo innych książek, ale niestety nie jestem wierna postanowieniu, by sobie tytuły zapisywać. Zapominam po prostu. W kolejce czekają kolejne pozycje, m.in. biografia Religi. Film Bogowie zrobił na mnie ogromne wrażenie, dlatego jestem bardzo ciekawa historii profesora. No a we wtorek wracam do pracy ze zwolnienia, tak że zapewne w ruch pójdą kolejne książki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz