sobota, 25 listopada 2017

12

Od dwunastu tygodni pracuję w Łodzi. To już trzy miesiące, czas zleciał mi tak szybko! O zmianie, powrocie do rodzinnego miasta (w sensie zawodowym) myślałam już jakiś czas, więc kiedy pojawiła się taka okazja - a z nią realna szansa - po prostu z niej skorzystałam :-)

Praca w Warszawie dużo mi dała - zarówno w sensie zawodowym, bo mogłam się rozwijać, miałam dużą swobodę działania, ciekawe zajęcia, jak i (a może przede wszystkim? Coraz częściej myślę, że to ten ważniejszy aspekt pracy) w relacjach z ludźmi. Ci, których tam poznałam, w większości byli bardzo sympatyczni, życzliwi, wyrozumiali. Chętnie ze mną współpracowali, brali udział w realizacji moich pomysłów, z kilkoma się zaprzyjaźniłam, z niektórymi wciąż czuję silną więź, jak z dziewczynami, z którymi pojechałam do Pragi. Tęsknię za nimi, po prostu :) Nowa praca to nie tylko nowe wyzwania, ale i nowi ludzie, którzy na szczęście też okazali się być mi życzliwi - i mam nadzieję, że takie pozytywne relacje pozostaną. Biblioteka, jak cała uczelnia, ma inny profil, jednodziedzinowy, konkretny. To dla mnie nowość, bo w Warszawie biblioteka reprezentowała kilkanaście dyscyplin wiedzy, ja sama zajmowałam się czterema. I żadna z nich nie była tą, którą zajmuję się dzisiaj! Więc to duże wyzwanie. Dużo nauki, nowych rzeczy, spraw, ale myślę, że daję radę.

Największym wyzwaniem do tej pory były dla mnie szkolenia biblioteczne, które prowadziłam w październiku razem z dwiema koleżankami z działu - bo musiałam mówić po angielsku. Uczestnikami byli bowiem zagraniczni studenci. Poradziłam sobie, ale też utwierdziłam się w tym, że muszę podszkolić swój angielski. Już dawno planowałam, że jeśli/kiedy wrócę do Łodzi, pójdę na kurs angielskiego. I tak zrobiłam. Od połowy października chodzę na zajęcia, dwa razy w tygodniu - i widzę, jak dużo mi one dają. Przede wszystkim większą pewność siebie w mówieniu, zmniejszają mój strach przed wypowiadaniem się po angielsku. Już teraz wiem, że moje szkolenia za rok będą lepsze :-) O angielskim pewnie zresztą jeszcze napiszę. W każdym razie uczę się, a i w pracy wkrótce zaczynamy kurs angielskiego w ramach dużego projektu, prowadzonego w uczelni - i o nim pewnie będę jeszcze pisać, bo szykuje się pewne spore, ale interesujące wyzwanie (ale to dopiero w drugiej połowie przyszłego roku). W obecnej pracy zgłębiam tajniki baz - tak mogłabym powiedzieć ;-) Co również jest dość ciekawe. Przygotowuję też szkolenie, które chciałabym zaproponować naszym studentom od drugiego semestru i zbieram materiały do artykułu, który wygłoszę w maju w Gdańsku na konferencji (tu zresztą też mam okazję szlifować angielski, bo wysłałam swoją miniankietę do zagranicznych bibliotek). W każdym razie nie nudzę się na pewno :) I wreszcie mam czas, by korzystać z bibliotek! :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz