piątek, 3 kwietnia 2015

Wielkanoc

Lubicie Wielkanoc? W tradycji chrześcijańskiej to najważniejsze święta, choć dla mnie od kilku lat - na równi z Bożym Narodzeniem. Cieszę się z kilku dni odpoczynku, spokojnego siedzenia w domu, czytania, podsypiania :) Koty też są zadowolone, że nigdzie nie wychodzę ;)



Ostatnio miałam okazję być na ciekawym spotkaniu w Centrum Dialogu - brali w nim udział zakonnik - dominikanin, nasz łódzki rabin Symcha Keller, pastor Semko Koroza z kościoła ewangelicko-reformowanego i wikariusz parafii prawosławnej (z pięknej cerkwi Aleksandra Newskiego) ks. Jakub Dmitruk. Każdy z nich opowiadał o świętach, które obchodzą wyznawcy różnych religii - święcie Paschy, Pesach i Wielkanocy. Widać było, że panuje miedzy nimi sympatia, było kilka wesołych momentów :) Na dodatek grupa HaMakom rozdawała macę :) Prawdziwie ekumeniczne spotkanie, bardzo takie lubię.

A wczoraj wypisałam sobie z różnych książek kilka ciekawych cytatów związanych z dawnym obchodzeniem świąt wielkanocnych w Polsce. Może i Wam się spodobają :)

Do pokarmów postnych szlachta zaliczała też będące podobno wielkim smakołykiem danie z bobrzych ogonów, argumentując, że można je utożsamiać z rybami z powodu łuski i ustawicznego moknięcia.
W użyciu była też „postna biżuteria” ze srebra, masy perłowej i kości słoniowej z motywami krzyżyka lub trupiej czaszki.
Ofiarowanie wielkanocnego jajka chłopcu wyrażało przychylność dla niego i zgodę na zaloty; kosz wybieranych w całej wsi najładniejszych pisanek niosła dziedzicowi delegacja włościan, by dołączyć je do świątecznych życzeń.
(T. Mazur, Ojców naszych obyczajem)
Była to swawola powszechna w całym kraju tak między pospólstwem, jako też między dystyngwowanymi […]”. Oblewali się rozmaitym sposobemAmanci dystyngowani, chcąc tę ceremonią odprawić na amantkach swoich bez jej przykrości, oblewali je lekko różaną lub inną pachnącą wodą po ręce, a najwięcej po gorsie, małą jaką sikawką albo flaszeczką. Którzy zaś przekładali swawolą nad dyskrecyją, nie mając do niej żadnej racyi, oblewali damy woda prostą, chlustając garkami, szklenicami, dużymi sikawkami, prosto w twarz lub od nóg do góry.

(J. Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta II)


[…] rano, na podwórzu, każda dziewczyna, która odważyła się wyjść z domu, była zlewana od stóp do głów z wielkich drewnianych cebrów, które chłopcy napełniali pod studnią. Co ładniejsze panny niesiono pod studnię i trzymano pod strumieniem wody aż do całkowitego przemoknięcia. Mimo ryzyka dziewczyn nigdy nie brakowało, ponieważ liczba chłopców chętnych do polewania świadczyła o powodzeniu panny”.


[…] wśród wielkanocnych ciast baby zajmowały wyjątkowe miejsce, a ich jak najlepsze upieczenie leżało na sercu każdej pani domu. […] Pieczenie bab […] było całą ceremonią, wręcz „misterium babowym”. „Zaziębiona” baba nie rosła i miała zakalec – uszczelniano więc okna i drzwi kuchni, a wyjęte z pieca baby kładziono na puchowych pierzynach, by stygnąc – nie zgniotły się. Rozmawiano szeptem – hałas mógł delikatnemu ciastu zaszkodzić. Do misterium pieczenia bab nie dopuszczano mężczyzn, a w szczególności psotnych dorastających chłopców.

(T.A. Pruszak, O ziemiańskim świętowaniu)


Spośród licznych odmian przebierańców wielkanocnych do dziś utrzymała się „siuda baba” w Wieliczce i we wsiach sąsiednich oraz „dziady śmigustne” w okolicach Limanowej. Stroje dziadów śmigustnych do niedawna były bardzo efektowne, gdyż, poza futrzaną maską, były wykonane ze słomianych warkoczy. […] Dziady chodzą od domu do domu, tańczą i przymawiają się o dary niewyraźnymi pomrukami, dbając, aby się nie odezwać, by nikt ich nie rozpoznał i nie zerwał maski. […] W przeciwieństwie do łagodnych dziadów wielicka […] siuda baba potrafi być agresywna. Przebierańcy i tu chodzą parami, nie licząc oczywiście towarzyszących im muzykantów. Para to baba ubrana w stary, porwany strój kobiecy, spod którego wyglądają męskie spodnie i buty. Dziad ma kożuch wywrócony wełną na wierzch, przepasany słomianym powrósłem, w ręku słomiany korbacz, na szyi różaniec z kasztanów, zakończony wielkim krzyżem, usmolonym i nabitym gwoździami. Ręce i twarze mają pobrudzone sadzami, co wykorzystują, gdy ktoś jest nieczuły na prośby baby.

(J. Kamocki, J. Kubienia, Polski rok obrzędowy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz