niedziela, 29 marca 2015

Kolejowa sztuka przetrwania

Po roku dojazdów myślę, że mogę to już napisać - jazda pociągami wymaga wielu sprawności!






Cierpliwość

Warto mieć ze sobą książkę, naładowaną komórkę, słuchawki, coś do picia i jakąś przekąskę - bo nigdy nie wiadomo, czy pociąg ruszy o czasie, czy nie stanie gdzieś w polu, czy dojedzie o wyznaczonej godzinie... Czasem współpasażer prowadzi w przedziale rozmowę, której musimy słuchać - o interesach, rodzinie, znajomych, intymne szczegóły zabiegów zdrowotnych... Dzień w dzień czas przejazdu jest niespodzianką, a za ten wydłużony linie kolejowe serdecznie przepraszają...

Szybkość i spryt

Te sprawności przydają się zwłaszcza przy wsiadaniu do pociągu, szczególnie po południu na Centralnym i Zachodnim (czyli na drugiej i trzeciej ze stacji początkowych). Ja preferuję końcowe wagony (w Łodzi bliżej do wyjścia), ustawiam się zatem w miejscu, skąd widzę charakterystyczne graffiti o niesieniu swego dzbana... Gdy pociąg nadjeżdża, musisz zdecydować - czy polujesz na wagon bezprzedziałowy, czy też decydujesz się na jakiekolwiek miejsce - byle by było siedzące. Ja wybieram drugie rozwiązanie. Gdy pociąg hamuje, musisz ocenić, gdzie się zatrzyma i jak daleko od drzwi wagonu będziesz. Niektórzy maja wypracowane swoje sposoby, np. pary znajomych obstawiają dwa skrajne wejścia i zajmują cały przedział. Jeden pan, zwany przeze mnie Sprinterem, już w trakcie zatrzymywania się pociągu na peronie wykonuje dziwne skoki, truchta na palcach, zmienia kierunek ruchu, by zmylić przeciwników, po czym w ostatniej chwili wykonuje ślizg tuż przed zgromadzonych ludzi i pierwszy wpada do wagonu. Pocieszny człowiek :)
Wsiadanie do wagonu to cała logistyka. Miejsce przy wyjściu pozwala nieco bardziej wyciągnąć nogi, miejsce przy oknie daje ministoliczek, na którym można się rozłożyć, jeśli chce się popracować, poczytać, coś zjeść. Środkowe miejsca są najrzadziej wybierane, stąd, paradoksalnie, mamy największą szanse na wygodne wyciągnięcie "kopyt" do przodu :)

Czasem szybkość przydaje się, gdy 5 minut po planowanym odjeździe pociągu z peronu trzeciego słyszę komunikat, że "w dniu dzisiejszym pociąg wyjątkowo odjedzie z peronu czwartego"...

Obserwacja

Po kilku tygodniach znałam już kilkunastu stałych pasażerów, z niektórymi dojeżdżałam na dworzec tym samym autobusem. Wiem już, z kim do przedziału nie wsiadać. Z tą panią nie, bo zdejmuje buty i kładzie nogi na siedzeniu obok (po zwróceniu jej uwagi latem zeszłego roku, gdy temperatura powietrza była powyżej 30 stopni, walnęła focha i trzyma on ja do dziś, tak sądzę). Ten pan ma problemy skórne i przy wysokich temperaturach lepiej być w innym przedziale. Ten drugi przez całą drogę gada przez telefon. I tak dalej, i tak dalej. Ciekawe, kto nie chce ze mną siedzieć i dlaczego ;) 

Poranna logistyka

To już moja osobista umiejętność. Czasem ludzie się dziwią, że wstaje tak wcześnie. Mogłabym pospać pół godziny dłużej, ale... No właśnie. Po pierwsze, nie cierpię się spieszyć. Nauczyłam się już wstawać niemal od razu po dźwięku budzika, ale lubię sobie na spokojnie zrobić kawę, nakarmić koty, dobudzić się, umyć, wyszykować, sprawdzić, czy wszystko spakowałam, zwłaszcza jedzenie i dmuchana poduszkę, czy mam portfel, a w nim bilet itp. O konkretnej godzinie muszę wyjść z domu, że na spokojnie dojść na przystanek (autobus czasem przyjeżdża wcześniej). W pociągu starannie wybieram sobie przedział (wsiadam na szczęście na początkowej stacji, więc mam ten luksus), biorąc pod uwagę różne czynniki, istotne tylko dla mnie. Od niedawna zakładam stopery, by nie budził mnie zbytnio głos konduktora z głośników. Dmucham poduszkę, nakrywam się kurtką, zdejmuję okulary i zostawiam na wierzchu bilet do kontroli - i już można spać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz