piątek, 13 czerwca 2014

Pociąg do czytania

Tytuł na fali poprzedniej notki - ale pasujący. Ostatnio dość dużo czytam. Korzystam z okazji, że BUW ma większość produkcji wydawniczej dzięki egzemplarzowi obowiązkowemu, co oznacza, że z dużym prawdopodobieństwem znajdę tutaj książki, które od dawna czekają na przeczytanie. Czytam, wracając pociągiem do domu i na przerwach w pracy. Uwielbiam ideę wolnego dostępu. Zwłaszcza w przypadku beletrystyki jest to dla mnie duże ułatwienie, bo zaraz obok tej książki, którą sobie znalazłam w katalogu, może stać inna, równie interesująca, o której nigdy nie słyszałam. 




Tym sposobem trafiłam na świetną trylogię Jacka Dubois, w której znaleźć można to, co lubię: przygodę, zagadkę detektywistyczną, gadającego kota ;) A wszystko w formie mądrej, wciągającej opowieści dla starszych dzieci, choć oczywiście polecam każdemu, niezależnie od wieku. Książki można czytać niezależnie od siebie, ale polecam jednak po kolei: A wszystko przez faraona, Koty pustyni i Sfinks w (o)błędzie. Do tego smaczek - ilustracje powierzono Bohdanowi Butence, a więc można mieć pewność, że są genialne! :)

Kolejna książka, którą dosłownie pochłonęłam, to powieść Marka Krajewskiego W otchłani mroku. Świetnie napisana, mocna, a momentami bardzo mocna książka, której akcja dzieje się wielowarstwowo. Główny wątek rozgrywa się w powojennym Wrocławiu, który w 1946 roku jest miastem mrocznym, wymagającym i niełatwym do życia. Kryminał, który trzyma w napięciu, ale też dużo dobrych wątków psychologicznych i filozoficznych, na których też trzeba się skupić, żeby zrozumieć powieść jako całość. Jednym słowem - świetna!

W tym samym czasie, w którym trafiła do mnie książka Krajewskiego, wpadła mi w ręce zgoła inna powieść - Chaszcze Jana Grzegorczyka. Kojarzyłam to nazwisko, wiem, że na pewno coś tego autora czytałam, ale nie mogę sobie przypomnieć, co konkretnie. Wiedziałam też, że jest autorem książek o jakimś księdzu. Chaszcze mnie wciągnęły (dobrze, że nie dosłownie ;). Czyta się nie za szybko, ale w skupieniu, a przynajmniej ja tak miałam. Grzegorczyk porusza sporo spraw natury religijnej, na co czytelnik musi być przygotowany. Mnie - jako osobie wierzącej, ale raczej poszukującej - nie przeszkadza to, wręcz przeciwnie, dobrze mi się czyta głos rozsądku, wyważone stanowisko między skrajnymi opiniami, które można znaleźć w mediach. Zresztą podobnie jest w Adieu. Przypadkach księdza Grosera, po które sięgnęłam po Chaszczach, a także w Truflach, kolejnej części. Znam kilku zakonników (dominikanów i salezjanów), bardzo ich lubię i cenię, za to do księży "zwykłych" odnoszę się z pewną nieufnością. Nie wiem, dlaczego, ale tak mam. Książki Grzegorczyka pokazują kapłaństwo od zupełnie innej strony - a na pewno od takiej, której nie znałam. Pisze o kapłanach bez owijania w bawełnę - o ich słabościach i zmaganiu się z nimi (i tu próbuje dotrzeć do sedna, do powodów różnych zachowań), o wątpliwościach związanych z powołaniem, ale też o układach i układzikach, o księżach cynicznych, chciwych, złośliwych. Opisuje piękno i skażenie kapłaństwa - i to jakoś do mnie przemawia. Po Truflach na pewno poczytam sobie inne jego książki.

Są jeszcze dwie książki adresowane do młodego czytelnika, które warto moim zdaniem polecić i przeczytać. Pierwsza to Piosenka dla Karla (Jan Karp) - urocza opowieść o chłopcu - Karlu, który postanawia uciec od swojej licznej rodziny i spotyka innych uciekinierów - księcia Karla XII i jego świtę - guwernantkę oraz błazna, który uważa się za premiera :) Mamy więc dwóch Karlów, a także księżniczkę Karlę, jak również pomyłkę drukarską, która wywołuje niezłą aferę. Mamy też bandę śpiewających opryszków i porwany pociąg, a także kilka innych, ciekawych wątków. Urocza, zabawna książka ze świetnymi ilustracjami, które od razu skojarzyły mi się z książkami Grzegorza Kasdepke, ponieważ stroną graficzną zajął się w Piosence dla Karla Piotr Rychel, który narysował np. Detektywa Pozytywkę :)

Druga książka jest zupełnie inna. Zastanawiałam się nawet ostatnio, dla jakiej grupy wiekowej się nadaje. Czarny młyn Marcina Szczygielskiego jest opowieścią mroczną i niepokojącą - ale przecież podobno lubimy się bać. Ludzie wciąż oglądają i czytają horrory czy ciężkie thrillery. To taka wersja dla starszych dzieci. Myślę, że dziesięciolatek może już po nią sięgnąć, ale dobrze by było, żeby książkę najpierw przeczytał rodzic i sam stwierdził, czy dać ją swojemu dziecku. Mnie się książka ogromnie podobała, bo oprócz niepokojącego tematu, mrocznych opisów i dość niejednoznacznego zakończenia porusza wiele ważnych tematów, pięknie je opisując - miłość rodzinną, przyjaźń, niepełnosprawność (Inność), odwagę, zaufanie, poświęcenie. Książka niesamowicie wciąga - skończyłam ją w ciągu kilku godzin i następnego dnia już oddałam do biblio :) Warto też wspomnieć, że ta pozycja zdobyła Grand Prix  w drugiej edycji Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren w kategorii wiekowej 10-14 lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz